Legendy gier wideo oczywiście pozostają w sprzedaży – i do ich zakupu szczerze zachęcam – natomiast okres marketingowego wzmożenia wokół tego wydawnictwa mamy już za sobą. Były wywiady, podcasty i recenzje (tutaj, w punkcie nr 3, podaję kilka linków), więc kto chciał dowiedzieć się o samej publikacji czy idei, jaka przyświecała autorowi, miał okazję to zrobić. Więcej chyba nie będzie.
Dlaczego książka – a więc produkt z oczywistych dość powodów mający bardzo długi okres “przydatności do spożycia” – funkcjonuje w sferze promocyjnej, ale i zainteresowania czytelników tak krótko, to temat na osobne rozważania (bardzo skądinąd smutne dla autorów i wydawców). Natomiast – skoro jest, jak jest – mogę już prawdopodobnie pokusić się o próbę podsumowania projektu Legendy gier wideo.
Co zatem się udało?
1. Przede wszystkim – udało mi się opowiedzieć dwadzieścia ciekawych historii ze świata gamedevu i pokazać, że twórcy gier mogą być tak samo interesującymi postaciami, jak filmowcy czy literaci. I że choć w kontekście tego medium częściej niż o sztuce i akcie kreacji mówi się o “produkcji gier” i “przemyśle growym”, wciąż najważniejszy pozostaje tu człowiek i jego wizja.
2. Dzięki zaangażowaniu wydawcy moje zanotowane w pliku tekstowym rozważania przybrały formę ślicznie wyglądającej książki, którą przyjemnie trzyma się w dłoni. Staranna redakcja i korekta, ładne, zamówione specjalnie na potrzeby tej publikacji ilustracje, nowoczesny skład, solidny druk… – niby to powinno być standardem, ale dziś niestety szuka się w tej branży oszczędności na wszystkim, tym bardziej więc muszę pochwalić debiutujące na rynku wydawnictwo Gamebook i Zbyszka Jankowskiego za profesjonalne podejście do tematu.
3. A należy dodać, że Zbyszek profesjonalnie podszedł również do kwestii wynagrodzenia autora za jego pracę. Znów: powinien być to standard, a jest godny pochwały wyjątek.
4. Czy cały ten trud i zaangażowanie się Zbyszkowi opłaciły, tego nie wiem, ale wydawnictwo Gamebook właśnie rozpoczęło promocję kolejnej książki – Konsole do gier 2.0 Evana Amosa – można więc założyć, że wyżej wymieniony nie stracił zapału do aktywności na tym skrajnie trudnym rynku, my zaś zyskaliśmy kolejne (po Open Beta i Idea Ahead) wydawnictwo książkowe zajmujące się tematyką grową. Oznacza, że w publikowaniu w Polsce książek o grach jest komercyjnym potencjał, co cieszy mnie nie tylko jako autora, ale przede wszystkim jako czytelnika.
5. Last but not least – Legendy gier wideo doczekały się przytłaczająco pozytywnych recenzji i opinii w internecie, ja zaś wielu ciepłych maili i komentarzy. To dla mnie ważne, bo (trochę wspominam o tym tutaj) pisanie tej książki kosztowało mnie wiele sił i zdrowia, ale było warto. Dziękuję.
A co się nie udało?
1. Legendami gier wideo nie zainteresowały się “duże” media growe o największych zasięgach (portale, youtuberzy, telewizja…). Problem dotyczy nie tylko mojej książki i więcej piszę o nim tutaj, natomiast to smutne, że dziennikarze, którzy tak wiele atencji poświęcają drugo- albo i trzeciorzędnym zagadnieniom, pomijają istnienie rynku książkowego. Może i tematy te nie gwarantują oszałamiającej liczby klików, ale jestem przekonany, że książka o grach to wciąż dla gier pewna nobilitacja i warto o niej porozmawiać.
2. Nie udało się również – a przynajmniej nie w takim stopniu, w jakim chcieliśmy – wyjść z książką poza banieczkę graczy. A szkoda, bo taki właśnie był mój cel. Jeden z recenzentów zarzuca mi nawet, że opowiadam historie, które wszyscy już znają i czytali o nich wielokrotnie. Częściowo ma rację – on je zna, on czytał, lecz to nie on był adresatem Legend gier wideo (w każdym razie: nie głównym). Pisząc, celowałem w odbiorców, którzy byliby niekoniecznie graczami i niekoniecznie tymi, którzy historią gier się interesują od dawna, ale są otwarci na popkulturę i chcieliby zostać w temat wprowadzeni. Niestety – poza wywiadem w Radiu TOK FM – nie udało nam się przebić z komunikatem o książce do takich ludzi. No cóż. Może jeszcze się dowiedzą o jej istnieniu. Książki – zwłaszcza historyczne – żyją długo i długo pozostają aktualne.
Jeśli chcielibyście wesprzeć wydawnictwo Gamebook, zainteresujcie się wspomnianą wyżej publikacją Konsole do gier 2.0. Każdy, kto kliknie w link i zapisze się na newsletter, otrzyma w prezencie darmowy minibook Wszystkie skarby Atari, którego jestem autorem.
A już wkrótce podam więcej informacji o książce, którą wymyśliłem i zredagowałem, a która ukaże się w październiku.
Czytelnicy Listów do internetu dowiedzą się o tym fakcie jako pierwsi, dlatego nieustająco zachęcam do subskrypcji.
Newsletter Listy do internetu do końca wakacji ukazuje się co drugi piątek.
Fajne podsumowanie. Szkoda, że zabrakło cyferek sprzedaży - zawsze mnie to zastanawia w kontekście naszego rynku i jego chłonności.
Co do braku powodzenia promocji - ciekawe czy pewną przeszkodą nie była osoba Zbyszka, który jednak jest kojarzony z Eurogamerem więc siłą rzeczy głowne serwisy mogły postrzegać to w kontekście konfliktu interesów.
Co do mediów mainstremowych - myślę, że tu prym wiodą znajomości i przychylne oko do takich tematów. Sam w PR nie siedzę od 10 lat ale temat książki o grach nie wydaje mi się takim „no go” dla mainstreamowych mediów. Ciekawe co nie zagrało w tym przypadku?