Różnica w liczbie lajków i kliknięć w linki wynikać może również z czegoś innego. Ja daję łapkę w takiej sytuacji i nie klikam w link, ponieważ znam Twój kącik w sieci i czytam Twoje wpisy, a dając łapkę chcę po prostu wyrazić aprobatę dla polecającego "celebryty" oraz dla Twojej twórczości :)
Czytając o ludziach, którym się nie chce (klikać w link), niejako poczułem się zaliczony do tej grupy co bardzo mi się nie spodobało ;-) (nie raz miałem ochotę skomentować Twój wpis, ale "nie chce mi się zakładać konta" skutecznie mnie powstrzymywało).
Nie rozumiem lajkowania bez przeczytania tego co znajduje się za odsyłaczem (widocznie podoba się post a nie wpis w nim podlinkowany[?]). Ale będąc bardzo blisko czterdziestki przestaję rozumieć to co dzieje się w internecie coraz bardziej...
Stronię od social mediów ilę mogę starając się czytać portale (z kręgu moich zainteresowań), które choć trochę nawiązują do "starych czasów". Wiadomo, one też muszą się zmieniać bo inaczej nie przetrwają, ale jest tam namiastka dawnych czasów, które wspominam i do których trochę tęsknię.
Tak, mi również nie podoba się kierunek, w którym rozwinął się internet, a konkretnie social media. Wydaje się niemożliwym przebić się do mainstreamu bez całej tej otoczki marketingowej, ale większym "problemem" wydają się ludzie. A raczej ich zainteresowania. A może to kwestia trudności w dotarciu do czegoś innego niż to co podsuwają algorytmy?
Dlatego bardzo się cieszę, że trafiłem na Twój newsletter i mogłem zapoznać się z Twoją twórczością (książki)! Zdecydowanie klikam w linki w Twoich wpisach więc nie przestawaj ich dodawać :-)
Dziękuję za komentarz. Jedynym moim wynagrodzeniem za pisanie tych listów są takie właśnie notki, więc tym bardziej doceniam :).
Co do meritum - nie zgadzam się, że dotarcie do czegoś innego niż to, co podsuwają algorytmy, miałoby być trudne. Zaryzykuję, że jest łatwiejsze niż kiedykolwiek. Radziliśmy sobie w czasach kaset magnetofonowych, VHS-ów i rozsyłanych pocztą zinów, a teraz jakoś to nie idzie.
A przecież dostępna technologia wspiera i umożliwia nawet niezamożnym twórcom działania (nie trzeba mieć profesjonalnej kamery, by zrobić fajny film itd.) i upraszcza dystrybucję (nie potrzeba koncernu fonograficznego, by dać swoją płytę słuchaczom etc.). Wszystko to jest - wystarczy wyjść poza scrollowany kciukiem feed i poza pierwszą stronę wyszukiwarki.
Jestem pewny, że klikałem we wszystko co linkowałeś kiedykolwiek Bartku, zacząłem się zastanawiać dlaczego choć mnie nie widać w statystykach. Doszedłem do tego, że jestem niewidoczny bo używam Firefox + uBlock. Może nie jest aż tak źle jeśli weźmiesz poprawkę na tego typu użytkowników?
Na pewno macie rację i dziękuję za te pocieszające głosy :). Natomiast nawet biorąc pod uwagę pewne zakłamania w statystykach, ogólny trend wydaje się niekorzystny, niezależnie, czy w linki klika 5, 10 czy 15 proc. odbiorców posta / tweeta / maila. Niemniej od teraz będę zakładał, że w to, co widzę w panelu Substacka, jest wartością zaniżoną i od razu poczuję się lepiej :).
Różnica w liczbie lajków i kliknięć w linki wynikać może również z czegoś innego. Ja daję łapkę w takiej sytuacji i nie klikam w link, ponieważ znam Twój kącik w sieci i czytam Twoje wpisy, a dając łapkę chcę po prostu wyrazić aprobatę dla polecającego "celebryty" oraz dla Twojej twórczości :)
Czytając o ludziach, którym się nie chce (klikać w link), niejako poczułem się zaliczony do tej grupy co bardzo mi się nie spodobało ;-) (nie raz miałem ochotę skomentować Twój wpis, ale "nie chce mi się zakładać konta" skutecznie mnie powstrzymywało).
Nie rozumiem lajkowania bez przeczytania tego co znajduje się za odsyłaczem (widocznie podoba się post a nie wpis w nim podlinkowany[?]). Ale będąc bardzo blisko czterdziestki przestaję rozumieć to co dzieje się w internecie coraz bardziej...
Stronię od social mediów ilę mogę starając się czytać portale (z kręgu moich zainteresowań), które choć trochę nawiązują do "starych czasów". Wiadomo, one też muszą się zmieniać bo inaczej nie przetrwają, ale jest tam namiastka dawnych czasów, które wspominam i do których trochę tęsknię.
Tak, mi również nie podoba się kierunek, w którym rozwinął się internet, a konkretnie social media. Wydaje się niemożliwym przebić się do mainstreamu bez całej tej otoczki marketingowej, ale większym "problemem" wydają się ludzie. A raczej ich zainteresowania. A może to kwestia trudności w dotarciu do czegoś innego niż to co podsuwają algorytmy?
Dlatego bardzo się cieszę, że trafiłem na Twój newsletter i mogłem zapoznać się z Twoją twórczością (książki)! Zdecydowanie klikam w linki w Twoich wpisach więc nie przestawaj ich dodawać :-)
Dziękuję za komentarz. Jedynym moim wynagrodzeniem za pisanie tych listów są takie właśnie notki, więc tym bardziej doceniam :).
Co do meritum - nie zgadzam się, że dotarcie do czegoś innego niż to, co podsuwają algorytmy, miałoby być trudne. Zaryzykuję, że jest łatwiejsze niż kiedykolwiek. Radziliśmy sobie w czasach kaset magnetofonowych, VHS-ów i rozsyłanych pocztą zinów, a teraz jakoś to nie idzie.
A przecież dostępna technologia wspiera i umożliwia nawet niezamożnym twórcom działania (nie trzeba mieć profesjonalnej kamery, by zrobić fajny film itd.) i upraszcza dystrybucję (nie potrzeba koncernu fonograficznego, by dać swoją płytę słuchaczom etc.). Wszystko to jest - wystarczy wyjść poza scrollowany kciukiem feed i poza pierwszą stronę wyszukiwarki.
Jestem pewny, że klikałem we wszystko co linkowałeś kiedykolwiek Bartku, zacząłem się zastanawiać dlaczego choć mnie nie widać w statystykach. Doszedłem do tego, że jestem niewidoczny bo używam Firefox + uBlock. Może nie jest aż tak źle jeśli weźmiesz poprawkę na tego typu użytkowników?
Mam podobne przemyślenia, dodatkowo wtyczka czyszcząca linki w poczcie i statystyka zostaje zakłamana. A również często klikam w linki.
Na pewno macie rację i dziękuję za te pocieszające głosy :). Natomiast nawet biorąc pod uwagę pewne zakłamania w statystykach, ogólny trend wydaje się niekorzystny, niezależnie, czy w linki klika 5, 10 czy 15 proc. odbiorców posta / tweeta / maila. Niemniej od teraz będę zakładał, że w to, co widzę w panelu Substacka, jest wartością zaniżoną i od razu poczuję się lepiej :).