A czy jest sens wrzucać notatki, jeśli się nie pisze po angielsku? Na feedzie nie ma chyba filtra, dzięki któremu można by przeglądać tylko polskojęzyczne substacki
Nie ze wszystkim się zgodzę. Dla mnie poszerzenie funkcjonalności o treści audio, właśnie jako autora, było tym, co mnie tu przyciągnęło, bo łączę newsletter z podcastem pod jednym brandem. Więcej, czasem przyciągam też epizodycznym video.
Pod kątem przyszłości platformy to trzymam kciuki, by nie pojawił się jakiś Elon co wykupi Substacka a potem mu się znudzi i zamknie jak kiedyś Revue…
Świat jest mały, również ten internetowy, proszę pozdrowić Roberta Z.
Pozdrawiam, życzę cierpliwości i sukcesów na naszym Substacku. Właśnie Substacku i ja rozumiem ten ich nacisk na to, chcą mocno podkreślać swoją „inność”.
Z pewnością właściciele Substacka w jakimś stopniu kierują się zyskiem, a ten jest zależny od liczby użytkowników i czytelników. Samo blogowanie to zbyt mało, aby utrzymać dużą i aktywną grupę użytkowników. Stąd skręt ku typowym social mediom. Bo kto ma dzisiaj czas czytać wpisy po kilka, kilkanaście minut? Albo inaczej, komu chce się to robić?
Ale jeśli ktoś szuka "typowych social mediów", to ma już oryginały (Facebooka, Twittera, Threads....) i raczej nikt z nich nie zrezygnuje, żeby tweetować na substackowym Notes, a Substack - tak mi się przynajmniej wydaje - przyciągał właśnie tych, którzy "mają czas" i "chce im się" czytać po kilkanaście minut (i jeszcze często za tę przyjemność płacić).
Problem z czytnikami RSS był taki, ze mało kto z nich korzystał, większość osób czytała blogi "ręcznie", klikając w linki w przeglądarce albo mailach z powiadomieniami o nowej notce.
Poza tym dla wielkich korporacji jesteśmy konsumentami reklam, nie klientami ani "użytkownikami". Prędzej "uzyszkodnikami" - gdy próbujemy protestować. Klientami są reklamodawcy. I to ich portfele się liczą. Wiec RSS upadł, bo nie dawał się faszerować reklamami...
Czytam Cię w Substacku, bo tekst wygląda przejrzyściej, jest większa czcionka i przewija się lepiej, niż w mojej apce do mejli. A na walla rzadko zaglądam, czytam tu praktycznie tylko Twoje teksty.
Co do Rzeczy Technologicznej - uwielbiam duet Juszkiewicz-Zembrzycki ale póki co znam ich ze Zbójcerzy Technologii, bo dostęp do podcastów radia 357 jest płatny.
Życzę Ci powodzenia, a jeśli będziesz musiał się przenieść, to przekieruję RSS na nowy URL, ale to co piszesz tutaj:
> Platforma zmieniła bowiem ich przyzwyczajenia: zamiast tropić rekomendacje i linki w newsletterowych tekstach, sunie się – jak w social mediach – palcem po nieskończonym, generowanym przez algorytm feedzie.
jest dla mnie przysłowiowym, gigantycznym „writing on the wall”, tudzież „napisem za świecznikiem na wapnie” (Dn 5, 5). Substack prędzej czy później upadnie tak, jak upadło Medium.
Wydaje mi się, że to jest taki kapitalistyczny fetysz ciągłego wzrostu, na którym prędzej czy później przejechały się lub dopiero przejadą wszystkie te internetowe platformy.
Bo może ja jestem głupi, ale jak mi coś ładnie urosło (tu będzie to liczba użytkowników, osobliwie tych płacących za treści), to ja się cieszę, że jest tego dużo i że przynosi fajny zysk.
Ale w tych wszystkich korporacyjnych biurach siedzą - tak sobie wyobrażam - tacy ludzie, którym nie wystarcza, że jest dużo, tylko po prostu muszą na kolejnym kwartalnym zebraniu pokazać slajd z wykresem, gdzie słupek pnie się żwawo w górę. Więc kombinują, żeby było jeszcze więcej i w końcu osiągają efekt odwrotny od zamierzonego.
Podejrzewam, że tu właśnie tkwi źródło tej twitterowej wolty Substacka.
Kiedyś jeszcze w appce Substacka można było ustawić, co się widzi po otwarciu - czy inbox z newsletterami z subskrypcji, czy czat, czy zakładkę „Home” - i to działało. Dziś też można sobie to ustawić, ale i tak widać na start tylko Notes :)
A czy jest sens wrzucać notatki, jeśli się nie pisze po angielsku? Na feedzie nie ma chyba filtra, dzięki któremu można by przeglądać tylko polskojęzyczne substacki
Ciekawe spostrzeżenia. Zobaczymy w jakim kierunku to pójdzie
Nie ze wszystkim się zgodzę. Dla mnie poszerzenie funkcjonalności o treści audio, właśnie jako autora, było tym, co mnie tu przyciągnęło, bo łączę newsletter z podcastem pod jednym brandem. Więcej, czasem przyciągam też epizodycznym video.
Pod kątem przyszłości platformy to trzymam kciuki, by nie pojawił się jakiś Elon co wykupi Substacka a potem mu się znudzi i zamknie jak kiedyś Revue…
Świat jest mały, również ten internetowy, proszę pozdrowić Roberta Z.
Pozdrawiam, życzę cierpliwości i sukcesów na naszym Substacku. Właśnie Substacku i ja rozumiem ten ich nacisk na to, chcą mocno podkreślać swoją „inność”.
Z pewnością właściciele Substacka w jakimś stopniu kierują się zyskiem, a ten jest zależny od liczby użytkowników i czytelników. Samo blogowanie to zbyt mało, aby utrzymać dużą i aktywną grupę użytkowników. Stąd skręt ku typowym social mediom. Bo kto ma dzisiaj czas czytać wpisy po kilka, kilkanaście minut? Albo inaczej, komu chce się to robić?
Ale jeśli ktoś szuka "typowych social mediów", to ma już oryginały (Facebooka, Twittera, Threads....) i raczej nikt z nich nie zrezygnuje, żeby tweetować na substackowym Notes, a Substack - tak mi się przynajmniej wydaje - przyciągał właśnie tych, którzy "mają czas" i "chce im się" czytać po kilkanaście minut (i jeszcze często za tę przyjemność płacić).
Problem z czytnikami RSS był taki, ze mało kto z nich korzystał, większość osób czytała blogi "ręcznie", klikając w linki w przeglądarce albo mailach z powiadomieniami o nowej notce.
Poza tym dla wielkich korporacji jesteśmy konsumentami reklam, nie klientami ani "użytkownikami". Prędzej "uzyszkodnikami" - gdy próbujemy protestować. Klientami są reklamodawcy. I to ich portfele się liczą. Wiec RSS upadł, bo nie dawał się faszerować reklamami...
Czytam Cię w Substacku, bo tekst wygląda przejrzyściej, jest większa czcionka i przewija się lepiej, niż w mojej apce do mejli. A na walla rzadko zaglądam, czytam tu praktycznie tylko Twoje teksty.
Co do Rzeczy Technologicznej - uwielbiam duet Juszkiewicz-Zembrzycki ale póki co znam ich ze Zbójcerzy Technologii, bo dostęp do podcastów radia 357 jest płatny.
Życzę Ci powodzenia, a jeśli będziesz musiał się przenieść, to przekieruję RSS na nowy URL, ale to co piszesz tutaj:
> Platforma zmieniła bowiem ich przyzwyczajenia: zamiast tropić rekomendacje i linki w newsletterowych tekstach, sunie się – jak w social mediach – palcem po nieskończonym, generowanym przez algorytm feedzie.
jest dla mnie przysłowiowym, gigantycznym „writing on the wall”, tudzież „napisem za świecznikiem na wapnie” (Dn 5, 5). Substack prędzej czy później upadnie tak, jak upadło Medium.
Wydaje mi się, że to jest taki kapitalistyczny fetysz ciągłego wzrostu, na którym prędzej czy później przejechały się lub dopiero przejadą wszystkie te internetowe platformy.
Bo może ja jestem głupi, ale jak mi coś ładnie urosło (tu będzie to liczba użytkowników, osobliwie tych płacących za treści), to ja się cieszę, że jest tego dużo i że przynosi fajny zysk.
Ale w tych wszystkich korporacyjnych biurach siedzą - tak sobie wyobrażam - tacy ludzie, którym nie wystarcza, że jest dużo, tylko po prostu muszą na kolejnym kwartalnym zebraniu pokazać slajd z wykresem, gdzie słupek pnie się żwawo w górę. Więc kombinują, żeby było jeszcze więcej i w końcu osiągają efekt odwrotny od zamierzonego.
Podejrzewam, że tu właśnie tkwi źródło tej twitterowej wolty Substacka.
Kiedyś jeszcze w appce Substacka można było ustawić, co się widzi po otwarciu - czy inbox z newsletterami z subskrypcji, czy czat, czy zakładkę „Home” - i to działało. Dziś też można sobie to ustawić, ale i tak widać na start tylko Notes :)