Tak jak czasy młodego kapitalizmu w naszym kraju, także początki internetu były nie lada poligonem doświadczalnym, tyle że dla wszelakich rozwiązań stylistycznych jak i technicznych. Im bardziej kolorowo, im więcej ruchomych widgetów na stronie, tym autor mocniej puszył się przez znajomymi pokazując swoje dzieło "wiszące" w sieci. Mnie fenomen pokazywania swojej twórczości także nie ominął. Moja ówczesna pasja do gier przygodowych przerodziła się w stronę "Gry przygodowe" hostowane przed nieodżałowane www.do.pl. W pewnym momencie rozrośliśmy się tak, że notki o nas ukazywały się w Komputer Świat Gry czy CD Action. Pojawiały się nawet oferty reklamowe, ale zawsze stałem na straży "czystości" naszej strony i takie propozycje były grzecznie odrzucane. Porównując estetykę stron, o których wspominasz do dzisiejszych standardów, to niesamowite jaką drogę przebył standard WWW przez te ~30 lat.
Ps. "Ja założyłem swój homepaga" - wydaje mi się masz literówkę w tekście ;-)
Też miałem swoją stronę w internecie w latach 90. 🙂
Jako że byłem fanem pierwszej części gry The Need For Speed, wrzuciłem tam kilka screenów, jakieś kody i chyba niewiele więcej (słaba pamięć...). Ale pamiętam jak dziś, gdy otrzymałem (jedynego!) maila od czytelnika strony, z informacją, że "jest fajna". Ależ to była radość dla kilkunastolatka.
Magazyn „//WWW” to było coś. Internet na płytach CD! Dzięki niemu poznałem też świetnego klienta poczty email - TheBat!, którego używam do dzisiaj, komunikator ICQ, a także Teleport, którym - obserwując z niepokojem biegnący czas i narastający wraz z nim rachunek za impulsy telefoniczne, pobierałem całe strony www, by potem na spokojnie, offline je sobie przeglądać. Lubiłem też same pismo za żartobliwe felietony admina o "użyszkodnikach", rozważania futurologiczne i relacje nieżyjącego już Krzysztofa Leskiego z frontu walk o powszechniejszy, lepszy i tańszy dostęp do internetu w naszym kraju. A swój homepage, na którym prawie niczego nie było, założyłem na KKI. To były czasy 😉
Bartku! Ale mi przypomniałeś, też miałem takiego bloga na republice, co najlepsze jest w archive.org, miałem tam mini bloga o tym co się dzieje w szkole i życiu, super się to teraz czyta.
Może Twoją starą stronkę też złapało? Podzielisz się linkiem?
Tzw. juwenilia - młodzieńcze wprawki, licealne opowiadanka, wiersze pisane na studiach czy szkolne wypracowania - to jest dla większości twórców dość wstydliwa sprawa (znam wiele przypadków, gdy np. pisarz żałuje, że opublikował pierwszą powieść albo tomik poezji). Ja za swój debiut - choć oczywiście mocno niedoskonały - uznaję artykuły pisane w "CD-Action" od 2004 roku i książkę "Dawno temu w grach". Pod tym się (też nie zawsze chętnie) podpisuję, pod tym, co próbowałem pisać wcześniej - nie :).
Tak jak czasy młodego kapitalizmu w naszym kraju, także początki internetu były nie lada poligonem doświadczalnym, tyle że dla wszelakich rozwiązań stylistycznych jak i technicznych. Im bardziej kolorowo, im więcej ruchomych widgetów na stronie, tym autor mocniej puszył się przez znajomymi pokazując swoje dzieło "wiszące" w sieci. Mnie fenomen pokazywania swojej twórczości także nie ominął. Moja ówczesna pasja do gier przygodowych przerodziła się w stronę "Gry przygodowe" hostowane przed nieodżałowane www.do.pl. W pewnym momencie rozrośliśmy się tak, że notki o nas ukazywały się w Komputer Świat Gry czy CD Action. Pojawiały się nawet oferty reklamowe, ale zawsze stałem na straży "czystości" naszej strony i takie propozycje były grzecznie odrzucane. Porównując estetykę stron, o których wspominasz do dzisiejszych standardów, to niesamowite jaką drogę przebył standard WWW przez te ~30 lat.
Ps. "Ja założyłem swój homepaga" - wydaje mi się masz literówkę w tekście ;-)
Też miałem swoją stronę w internecie w latach 90. 🙂
Jako że byłem fanem pierwszej części gry The Need For Speed, wrzuciłem tam kilka screenów, jakieś kody i chyba niewiele więcej (słaba pamięć...). Ale pamiętam jak dziś, gdy otrzymałem (jedynego!) maila od czytelnika strony, z informacją, że "jest fajna". Ależ to była radość dla kilkunastolatka.
Ja pierwszego maila od "czytelnika" strony - tzn. takiego, który nie był znajomym albo rodziną - sobie nawet wydrukowałem :).
Magazyn „//WWW” to było coś. Internet na płytach CD! Dzięki niemu poznałem też świetnego klienta poczty email - TheBat!, którego używam do dzisiaj, komunikator ICQ, a także Teleport, którym - obserwując z niepokojem biegnący czas i narastający wraz z nim rachunek za impulsy telefoniczne, pobierałem całe strony www, by potem na spokojnie, offline je sobie przeglądać. Lubiłem też same pismo za żartobliwe felietony admina o "użyszkodnikach", rozważania futurologiczne i relacje nieżyjącego już Krzysztofa Leskiego z frontu walk o powszechniejszy, lepszy i tańszy dostęp do internetu w naszym kraju. A swój homepage, na którym prawie niczego nie było, założyłem na KKI. To były czasy 😉
Bartku! Ale mi przypomniałeś, też miałem takiego bloga na republice, co najlepsze jest w archive.org, miałem tam mini bloga o tym co się dzieje w szkole i życiu, super się to teraz czyta.
Może Twoją starą stronkę też złapało? Podzielisz się linkiem?
Też bym chętnie zagościł na stronie Bartka
Tzw. juwenilia - młodzieńcze wprawki, licealne opowiadanka, wiersze pisane na studiach czy szkolne wypracowania - to jest dla większości twórców dość wstydliwa sprawa (znam wiele przypadków, gdy np. pisarz żałuje, że opublikował pierwszą powieść albo tomik poezji). Ja za swój debiut - choć oczywiście mocno niedoskonały - uznaję artykuły pisane w "CD-Action" od 2004 roku i książkę "Dawno temu w grach". Pod tym się (też nie zawsze chętnie) podpisuję, pod tym, co próbowałem pisać wcześniej - nie :).