4 Comments

"recenzje jak z szablonu" - w moim przypadku jest to powód, dla którego przestałem czytać Pixela. Jestem właśnie po lekturze Top Secreta z marca 1994 roku i wiem, że starym pismom o grach można wiele zarzucić, ale jednego zarzucić im nie można - oryginalności. Naprawdę można pisać ciekawie i z humorem. Sęk w tym, że trzeba włożyć w to więcej wysiłku. Inaczej redaktorzy podają "suche fakty", które... można sprawdzić w Internecie. A chyba nie o to chodzi?

Expand full comment

Ja żałuję bardzo, że Pixel nie poszedł drogą jaką podąża Retro Gamer, dla mnie to wzór nowoczesnego czasopisma. Krótka piłka - 99% o retro i stare dinozaury uradowane by były od ucha do ucha. Przecież wtopa z Secret Service pokazała dokładnie czego oczekują czytelnicy. Pozytywne opinie jakie zbiera CD-Action Retro również udowadnia tezę, że trzeba dać ludziom dokładnie to co chcą a nie jakiegoś wycierucha, który próbuje zadowolić każdego. Potrafiłem Retro Gamera przeczytać od deski do deski co nie mogę powiedzieć o Pixelu - najczęściej po przekartkowaniu i znalezieniu może kilku ciekawych akapitów leciał na półkę i nigdy nawet nie naszła mnie ochota by wracać do niego. Dlaczego ? - słusznie zauważyłeś "Ale nie chcą o grach czytać."

Zdziwienie a zarazem szacunek, że pomimo "dostatecznego" ( leżącego się nie kopie ) poziomu utrzymał się tak długo na rynku.

Expand full comment

“Można zastanowić się, czemu Pixel – w odróżnieniu np. od PSX Extreme czy wcześniej właśnie Top Secretu – nie zdołał wytworzyć wokół siebie społeczności i co spowodowało, że komunikacja była tym elementem pisma, który częściej zniechęcał niż zachęcał do zakupu magazynu.”

No właśnie. Możemy już tylko dyskutować nad powodami bardzo słabej komunikacji Pixela ze swoją społecznością.

Począwszy od grzechu pierworodnego - czyli aferą związaną z zamianą obiecanego Secret Service w zupełnie nowy tytuł, po liczne nieporozumienia/niedomówienia/opóźnienia, które dotyczyły chyba każdej (mogę się mylić) zbiórki na okolicznościowe wydawnictwa (C64, Amiga...). A kończąc na absolutnie skopanej zbiórce na Patronite (ponownie mierna komunikacja, zarzucenie pewnych projektów, czy choćby brak aktualizacji listy patronów drukowanej w czasopiśmie - chyba do ostatniego nr będę widnieć jako patron, a przestałem wspierać zbiórkę kilka miesięcy temu).

Jeśli tak wyglądała jedna z najważniejszych działek pisma (bo to społeczność jest jego klientem), to mogę się tylko domyślać, że bardziej profesjonalnego podejścia zabrakło także w innych aspektach pracy nad magazynem.

Mój komentarz jest surowy, ale przemawia przeze mnie rozgoryczenie. Pixela kupowałem i czytałem, a już teraz wiem, że będę tęsknić.

Expand full comment