Ponieważ, jak wspominałem przy ostatniej okazji, duże media growe ignorują istnienie growych książek, niszowy blog musi przejąć tę rolę, polecając wartościową lekturę. A polskojęzyczne zbiory tejże właśnie powiększyły się o dwie nowe pozycje.
DOOM Guy: Życie w pierwszej osobie – wspomnienia Johna Romero – to jeśli chodzi o historię gier wideo bez wątpienia książka roku, a dzięki wydawnictwu Open Beta polscy czytelnicy otrzymują ją niemal równo z zachodnimi. To bardzo miłe, że nie musimy już – jak choćby w przypadku Masters of Doom Davida Kushnera – czekać wiele lat na tłumaczenie. Wielkie brawa dla wydawcy.
Natomiast – skoro już mowa o Masters of Doom – od razu napiszmy o głównej wadzie DOOM Guya, bo Romero już przecież opowiadał Kushnerowi o swojej młodzieńczej fascynacji komputerami i grami, pracy w Originie, założeniu id Software, powstaniu Commandera Keena, Wolfensteina 3D, Dooma… Teraz więc – siłą rzeczy – nieco się powtarza, dlatego jeśli czytaliście tamtą książkę, ta w wielu fragmentach okaże się wtórna. Ale jeśli nie czytaliście, to oczywiście DOOM Guy będzie znakomitą lekturą (a Masters of Doom przeczytajcie tak czy inaczej).
To już drugie wspomnienia twórcy gier, które ukazały się po polsku. Te pierwsze – Sida Meiera – choć również świetne, pokazują jednak drogę typową dla pioniera gamedevu: młodego człowieka, który skorzystał z przywileju dobrego wykształcenia i wczesnego kontaktu z komputerem. Romero to inna historia – trudne dzieciństwo w patologicznej rodzinie i fascynacja grami wideo, która być może uratowała go przed nałogami lub więzieniem. Warto poznać i jego ścieżkę.
Autor jest wyśmienitym gawędziarzem, do tego obdarzonym fenomenalną pamięcią, więc otrzymujemy zarówno porywającą opowieść, jak i istotne historycznie świadectwo w jednym. Do tego DOOM Guy nie próbuje się wybielać i szczerze pisze też o popełnionych w życiu błędach – co widać zwłaszcza we fragmentach książki traktujących o tym, co Romero porabiał po odejściu z id Software. Także za tę uczciwość po lekturze bardzo polubiłem go jako człowieka i mam nadzieję, że ta autobiografia ukazała się zbyt wcześnie, a kolejne gry, które stworzy, dopiszą nowe rozdziały nie tylko w życiu autora, ale i w historii gamedevu.
DOOM Guya można kupić na stronie wydawcy.
Książki o historii elektronicznej rozrywki koncentrują się na grach, co jest oczywiście zrozumiałe, ale pomija lub spycha na margines inny bardzo ważny aspekt tej opowieści – to, na czym graliśmy. Evan Amos nadrabia tę zaległość, przedstawiając najważniejsze konsole w dziejach: ich budowę, parametry i możliwości oraz przede wszystkim design.
Ten ostatni element jest tu szczególnie istotny, bo wydana właśnie po polsku przez Gamebook książka Amosa to album. Czyli: mało tekstu, dużo zdjęć, twarda oprawa, elegancki papier. Przyjemnie jest wziąć tę publikację do ręki i postawić na półce. A to również rzecz nieoczywista, bo podobne wydawnictwa poświęcone dawnym grom – w związku z bardzo skromną oprawą graficzną tychże – zazwyczaj dają dość komiczny efekt (stare gry wyglądają ładniej na ekranie CRT niż na rozpikselowanych screenshotach). Tu na szczęście nie ma tego problemu.
Bez zarzutu prezentuje się również warstwa merytoryczna książki. Choć zdawało mi się, że znam te historie dość dobrze, dowiedziałem się z lektury bardzo wiele i poznałem takie konsole, o których nie miałem wcześniej pojęcia.
Oczywiście – jako osoba przedkładająca literki nad obrazki – chciałbym więcej. Więcej wprowadzenia w historię kolejnych generacji konsol, więcej ciekawostek, wreszcie – choć trochę o grach, autor ucieka bowiem w drugą skrajność i opowiadając o sprzęcie, niemal zupełnie pomija to, w co na tych maszynach można było zagrać. Słowem: oczekiwałbym więcej zawartości merytorycznej, ale – powiedzmy sobie szczerze – nie jest to książka do czytania, a poczytać o tych wszystkich fantastycznych urządzeniach można w innych miejscach. Tu się je ogląda.
Absolutnie nie przekonuje mnie natomiast umieszczenie w książce – wbrew jej tytułowi – niektórych komputerów domowych (Atari, Commodore, Spectrum). W przeciwieństwie do w zasadzie kompletnej części konsolowej dostajemy tu wybór mocno przypadkowy, wybiórczy i chyba niepotrzebny. Komputery do gier – to byłby przecież znakomity temat na osobną publikację!
Konsole do gier 2.0 można kupić na stronie projektu. Premiera 31 października.
Korzystając z okazji, przypominam, że wciąż trwa sprzedaż także mojej książki – Legend gier wideo – o której więcej przeczytacie na jej stronie internetowej oraz w archiwach newslettera.
A w kolejnym liście do internetu będę kontynuował tematy okołoksiążkowe.
Dzięki za porównanie do "Mistrzów Zagłady". Zastanawiam się nad kupnem "Doom Guya" , ale mam i czytałem książkę Kushnera i podejrzewałem, że może w dużej mierze się pokrywać. Nadal jednak nie wiem w jakim stopniu i czy mimo wszystko warto sięgnąć po autobiografię Romero. Twoje Legendy już dawno zakupione i przeczytane, a Konsole 2.0 też już zamówiłem w przedsprzedaży, bo dobra cena jak za taki album. A dziś doszła do mnie książka "Wokół narracji interaktywnej", o której tym razem nie wspomniałeś :) And least but not last - poprosiłem żonę o prezent na gwiazdkę (choć nie wiem czy dotrze na czas) - trzy atomowa Tytusopedia, czyli wysokiej jakości przedruk wszystkich historyjek TRiA ze Świata Młodych plus bonusy. Nie mogę się doczekać. Zapachu papieru mi nie zabkranie w najbliższym czasie :)